Wracając do gry

smiling girl

Marta jakiś czas temu opowiadała nam o stanach lękowych swojej córki Marii. Wszystko zaczęło się od pandemii i operacji chirurgicznej, którą Marta musiała przejść natychmiast. Okoliczności sprawiły, że usunięcie wyrostka stało się operacją ratującą życie, a podczas rekonwalescencji osłabiony organizm był znacznie bardziej narażony na zakażenie Covid-19. Obie kobiety żyły w strachu i izolacji z racji lockdownu. Odbiło się to bardzo niekorzystnie na kondycji młodszej z nich.

Marysia zaczęła mieć stany lękowe, a potem nawet ataki paniki. Zdaniem matki psychoterapia, o którą Maria sama poprosiła, dodatkowo skomplikowała sprawę. W wieku 18 lat dziewczyna wpadła w spiralę autoanalizy. Ta zaś nie służyła, a wprost przeciwnie – skomplikowała jej relacje rówieśnicze.

- Od kilku tygodni jestem jednak spokojniejsza – mówi z ulgą mama pacjentki. – Maria wreszcie czuje się lepiej. Otrzymała zwiększoną dawkę leku i po około tygodniu przypomniałam sobie jak wygląda moje uśmiechnięte dziecko. Wcześniej powtarzałam jej powiedzenie, że „nawet najdłuższa żmija kiedyś przemija”, chociaż sama miewałam już wątpliwości. Zaczęłam się denerwować - córka łyka leki, które nie są przecież obojętne dla organizmu, a na efekty trzeba czekać. Okazuje się jednak, że jedną sprawą jest dobór preparatu, a drugą – ustawienie dawki terapeutycznej. Wreszcie ją znamy i do domu powrócił spokój.

NPS-PL-00653-05-24

Znalazłem ten artykuł:

Udostępnij tą stronę:


Może zainteresuje Cię również…