Zrozumieć RZS

gimnastic

Choroba nałożyła na mnie pewne ograniczenia, ale ciągle jestem samodzielna i cieszę się życiem – mówi Ania. Dzięki temu, że rozumiem RZS, łatwiej nam razem żyć - dodaje.

Zaczęło się 16 lat temu od bólu stóp. Dyskretne na początku dolegliwości szybko narastały, a zmiana obuwia na wygodniejsze nie przynosiła ulgi. Bolała każda najmniejsza kosteczka, nawet w kapciach. Stopy były zaczerwienione i opuchnięte. Potem dołączył ból stawów łokciowych i dłoni. Smarując obolałe miejsca maścią przeciwbólową, Ania wyczuła na ich powierzchni guzkowate zgrubienia. Gdy ich dotykała, nie bolały, ale gdy próbowała poruszać stopami czy dłońmi, pojawiał się rozrywający ból uniemożliwiający precyzyjne ruchy.  Nie byłam w stanie poruszać szczoteczką, aby umyć zęby – wspomina. Ale szybko znalazłam rozwiązanie: trzymałam szczoteczkę nieruchomo i poruszałam tylko buzią.

Trudna diagnoza

Lekarka rodzinna podejrzewała dnę moczanową, zleciła badania krwi i przepisała leki przeciwbólowe i przeciwzapalne. Stężenie kwasu moczowego we krwi okazało się prawidłowe, ale OB i CRP, czyli wskaźniki świadczące o stanie zapalnym toczącym się w organizmie znacząco przekraczały normę. Ponieważ leczenie przeciwzapalne nie przynosiło poprawy i potrzebne były specjalistyczne badania reumatologiczne, których nie można było zlecić w POZ, lekarka rodzinna skierowała Anię do szpitala na oddział reumatologii. Ania, która jest doświadczoną dziennikarką medyczną, już wtedy domyślała się, że to RZS. Gdyby chodziło o jedną stopę, można by podejrzewać uraz, ale bolały dwie na raz, w identyczny sposób. Podobnie dłonie i łokcie. W RZS-ie właśnie symetryczność objawów jest charakterystyczna. Tylko czasem choroba na pierwszy ogień atakuje duże stawy – kolano lub bark albo wędruje od jednego stawu do drugiego.

 Ania przyznaje, że początkowo była przerażona. Znała tę chorobę od najgorszej strony, kojarzyła się jej ona z szybko postępującą utratą sprawności i samodzielności, operacjami i wózkiem inwalidzkim, a co za tym idzie całkowitą zależnością od innych. Jej dzieci od dawna mieszkały na swoim, były pochłonięte pracą i wychowywaniem własnych dzieci…

 – Natrętne myśli o tym czy będę dalej w stanie pracować, prowadzić samochód i czy dam radę zadbać o moją ukochaną działkę nie dawały mi spać po nocach – wspomina. -  A może to jednak przejściowa niedyspozycja? Przecież w mojej rodzinie nie było nikogo, kto chorował na RZS – próbowała się pocieszać.

Ania spędziła w szpitalu dwa tygodnie. Lekarze zlecili prześwietlenia bolących stawów, specjalistyczne badania reumatologiczne (zbadano między innymi tzw. czynnik reumatoidalny RF i przeciwciała anty-CCP) i przebadali ją w kierunku kiły. Na podstawie wyników podstawili diagnozę – RZS, czyli reumatoidalne zapalenie stawów, kiedyś nazywane gośćcem stawowym. – Lekarka, która badała mnie przy przyjęciu do szpitala, potem powiedziała mi, że już wtedy była prawie pewna, że to RZS - na podstawie sposobu, w jaki zdejmowałam sweter. Osoby chorujące na RZS robią to inaczej niż inni pacjenci. Ze względu na ból i sztywność stawów nie są w stanie chwycić swetra od dołu i przeciągnąć przez głowę, ale w charakterystyczny sposób wyplątują się z niego – wspomina Ania.

NPS-PL-NP-01379-02-25

Znalazłem ten artykuł:

Udostępnij tą stronę:


Może zainteresuje Cię również…