W celu poprawnego wyświetlania strony, prosimy o używanie nowszych przeglądarek internetowych takich jak np. Google Chrome lub Microsoft Edge.
Zawsze byłam zdrowa, pełna energii. I nagle, nie wiedzieć czemu, mój stan zdrowia zmienił się diametralnie – opowiada Agnieszka. – Skąd miałam wiedzieć, że to wszystko przez spadek poziomu estrogenów?
Agnieszka ma lat 48, mieszka pod Warszawą. Prowadzi ustabilizowane życie, ma dwie córki, męża, psa. Z wykształcenia jest psycholożką, pracuje w dziale HR dużej firmy. Jeszcze niedawno zapytana o poziom zadowolenia z życia pewnie odpowiedziałaby: wysoki. Tyle że rok temu zaczęła czuć się gorzej. Zawsze pozytywnie nastawiona do świata, pełna werwy, nagle przestała się wysypiać, budziła się o piątej rano. Pojawiły się stany depresyjne. Miała kłopoty z koncentracją i pamięcią krótką. Była też coraz bardziej zmęczona. – Męczyły mnie nawet proste czynności – wspomina. – Zwykle wejście po schodach kończyło się uczuciem duszności i kołataniem serca. Jak nigdy wcześniej zaczęła pobolewać mnie głowa. Tabletki przeciwbólowe już stale nosiłam w kosmetyczce. Spadek formy kładłam na karb stresów, bo zawaliłam ważną rzecz w pracy, czego konsekwencje ciągną się za mną cały czas. Miałam wrażenie, że właśnie przez to moje zdrowie sypie się jak w dominie. Zaczęłam tyć. Zawsze byłam raczej okrągła, a teraz nawet luźne spodnie nie dopinały się w talii. Cóż, należę do osób, które uspokajają się, stając przed otwartą lodówką…
To, że sprawa jest poważna, dotarło do Agnieszki, gdy z przyjaciółkami wybrała się na zabieg do kriokomory. – Kto wie, czy ta wyprawa nie uratowała mi życia – zastanawia się dzisiaj. – Bo przed wejściem w tzw. zimno obowiązkowo mierzone jest ciśnienie. Dziewczyny miały je jak należy, ale jak przyszła moja kolej, to kobieta, która robiła pomiar, aż się złapała za głowę. Miałam 180 na 110 mm/Hg! Oczywiście do komory mnie nie wpuszczono. A ja zrozumiałam, że to nie przelewki. Moja ciocia tak zmarła – miała nadciśnienie, pękło jej naczynko w mózgu i nastąpił wylew krwi. Dwa tygodnie później jej nie było.
Agnieszka niezwłocznie umówiła się do lekarza. Jako że dawno nie robiła badań – bo dotąd czuła się całkiem dobrze – dostała ich całą listę do zrobienia. Była na niej m.in. morfologia, badanie moczu, poziomu kwasu moczowego, glukozy, żelaza, ferrytyny, lipidogram, TSH, FT3, FT4. Namówiona przez koleżanki z pracy, gdzie temat zdrowia był jednym z najczęściej poruszanych, poprosiła także o kontrolne sprawdzenie poziomu witamin D, B12 i magnezu. Umówiła się też do ginekologa. Karnie poszła oddać krew, zaniosła mocz. A potem po kolei odbierała wyniki. I włos jej się jeżył na głowie.
– Okazało się, że wszystko mam poza skalą. Nie tylko za wysokie ciśnienie, ale też poziom kwasu moczowego, cholesterolu i trójglicerydów. Za to witamin miałam niedobory. Jak to się stało, że tak nagle wszystko wyskoczyło z widełek, zapytałam moją panią doktor. Wzruszyła tylko ramionami: „Cóż, nie ma pani dwudziestu lat”.
NPS-PL-NP-01354-12-24