W celu poprawnego wyświetlania strony, prosimy o używanie nowszych przeglądarek internetowych takich jak np. Google Chrome lub Microsoft Edge.
Od zawsze uważałam się za sportsmenkę. Przez prawie całe życie grałam w tenisa, brałam udział w turniejach w całym kraju. Należałam także do reprezentacji mojej uczelni w tenisie.
Treningi i rywalizacja nie tylko odgrywały bardzo ważną rolę w moim życiu przez lata, ale także w dużej mierze ukształtowały mnie jako człowieka.
Dzisiaj nie mogę już być sportsmenką taką jak kiedyś ze względu na przewlekłą migrenę. Kiedy tylko zacznę wykonywać ćwiczenia o umiarkowanej intensywności, natychmiast pojawia się migrena. Wówczas jestem często zmuszona spędzić kilka dni w łóżku, nawet po czymś tak prostym jak kilka pajacyków.
Ostatni raz kiedy poszłam pobiegać miał miejsce około trzy lata temu. Pamiętam to dokładnie. Pierwsze kilka minut joggingu wzdłuż East River w Nowym Jorku było całkiem sympatyczne, ale wkrótce migrena dała znać o sobie i przypomniała mi, że nie mogę już robić takich rzeczy. Napad migreny nadszedł w ciągu kilkunastu minut i przykuł mnie do łóżka na całe dwa dni.
Aby utrzymać aktywność fizyczną na tyle, na ile jest to możliwe, a jednocześnie zadbać o mój mózg nękany przez migrenę, zostałam zmuszona do wymyślenia rozwiązań, które pozwalają mi utrzymać ciało w dobrej kondycji pomimo sprzeciwów płynących z mózgu.
Należy pamiętać aby swoje aktywności fizyczne skonsultować najpierw z lekarzem.
Oto garść wskazówek jak utrzymać aktywność:
Na jogę składają się ćwiczenia o niskiej intensywności, dlatego mogę trenować bez przekraczania moich granic.
Muszę także wspomnieć, że instruktor puszcza podczas zajęć jogi muzykę rap. Jej dźwięk mógłby być zbyt głośny dla niektórych osób cierpiących na przewlekłą migrenę, ale ja uwielbiam taki akompaniament do ćwiczeń jogi – świetnie się przy tym bawię.
Jedna rzecz, na którą muszę zwrócić uwagę to ćwiczenia wymagające stania na rękach czy pozycji do góry nogami, które mogą wywołać u mnie migrenę. Omijam te ćwiczenia i przeczekuję je w pozycji dziecka, lub popijam w tym czasie wodę.
Mieszkam w dużym mieście, dlatego moim preferowanym sposobem przemieszczania się jest chodzenie pieszo. Oznacza to, że moja droga do pracy i z pracy rano i po południu to 20-minutowy spacer w każdą stronę. Chodzę też pieszo na lunch i na wszystkie zajęcia w czasie wolnym, co oznacza, że każdego dnia chodzę co najmniej przez godzinę.
Chodzenie to dla mnie najprostsza forma treningu (i docierania do różnych miejsc docelowych) bez wywoływania dodatkowych napadów migreny.
Bardzo chciałabym wrócić do czasów kiedy regularnie rywalizowałam w turniejach tenisowych, ale na dzień dzisiejszy nie ma takiej możliwości. Dlatego od czasu do czasu staram się zagrać relaksacyjnie mecz w debla z przyjaciółmi.
Podczas takich rozgrywek spędzamy więcej czasu przygotowując się do serwisów i odbić niż faktycznie rywalizując ze sobą, a kiedy migrena zdarzy się mimo to, nie mam problemu, aby położyć się spać wcześniej.
Kiedy tylko mam możliwość, wybieram opcje, które zapewniają mi nieco więcej aktywności. Przykładowo, często chodzę po schodach zamiast korzystać z windy czy ruchomych schodów. Pomaga mi to, że mieszkam w apartamentowcu i nie mam wyboru – aby dostać się do mojego mieszkania muszę pokonać kilka kondygnacji za każdym razem gdy wracam do domu.
Także w pracy, staram się stać z tyłu podczas dłuższych spotkań i wykorzystuję również pulpit do pracy na stojąco. Każdy drobny krok się liczy.
Chociaż bardzo tęsknię za sportową rywalizacją, mam nadzieję, że pewnego dnia uda się ujarzmić moją migrenę i będę w stanie powrócić do grania w tenisa w zawodach.
W międzyczasie, korzystanie z mniej intensywnych form aktywności sprawdza się w moim przypadku doskonale.
NPS-PL-NP-01070-09-2023