W celu poprawnego wyświetlania strony, prosimy o używanie nowszych przeglądarek internetowych takich jak np. Google Chrome lub Microsoft Edge.
Wizyty na szpitalnym oddziale ratunkowym (SOR) z powodu bólu migrenowego to dla mnie prawdziwa masakra. Chciałabym znaleźć bardziej eleganckie określenie na tę sytuację, ale szczerze mówiąc żadne inne słowo nie przychodzi mi do głowy. Dlaczego?
W moim doświadczeniu, za każdym razem kiedy opuszczam SOR czuję się gorzej niż kiedy tam wchodziłam. Zawsze jest dokładnie tak samo … przykro, przygnębiająco, a mówiąc najprościej - boleśnie. Niestety życie z przewlekłą migreną oznacza, że wizyty na SOR to nieuchronna część mojej codzienności.
Przez wszystkie te lata udało mi się zebrać kilka wskazówek, które mogą pomóc innym osobom z migreną. Oto czego się nauczyłam.
Jaskrawe światło może być dużym problemem dla chorych na migrenę, a światła szpitalne są absolutnie najgorsze.
Ostre światło jarzeniowe kłuje mnie w oczy i sprawia, że odczuwam ból jeszcze silniej. Jest mi bardzo ciężko kiedy prosto z mojej sypialni z zaciągniętymi czarnymi roletami trafiam bezpośrednio na SOR.
Aby poradzić sobie jakoś z jasnym światłem zakładam ciemne okulary. Każdy sposób na ochronę moich oczu przed światłem, szczególnie w trakcie napadu migreny jest pomocny.
Często jestem na oddziale SOR sama. Mieszkam z dala od reszty mojej rodziny, a zaostrzenie bólu migrenowego zdarza się nagle, zazwyczaj w najmniej dogodnych momentach.
Oznacza to, że zdarza mi się spędzać długie godziny samotnie w poczekalni lub w łóżku szpitalnym zanim mam możliwość porozmawiać z lekarzem. Trudno mi usiedzieć spokojnie bez zajęcia, kiedy mój ból osiąga ekstremalny poziom.
Aby podtrzymać się na duchu i nie poddawać bólowi, staram się zająć mój mózg telewizją i filmami. Nawet jeśli bardzo trudno jest mi się skupić na tym co oglądam, jest to i tak lepsze niż koncentrowanie się na bólu i monotonnych odgłosach szpitalnych.
Cenna wskazówka jest taka, że zanim wyjdę z domu upewniam się, że mam filmy do oglądania ściągnięte na twardym dysku. W szpitalach może być problem z dostępem do sieci komórkowej czy Wi-Fi. Dlatego wolę zawsze mieć wszystko ściągnięte bo połączenie z Internetem i serwisami streamingowymi może być po prostu niedostępne.
Dożylny wlew płynów zawsze sprawia, że jest mi zimno. Aby uniknąć dreszczy, zawsze zabieram ze sobą ciepły sweter, szczególnie jeśli koce nie są dostępne dla wszystkich.
Szpitale często nie mają poduszek. Mój sweter może wówczas również służyć za poduszkę.
Jak wspomniałam wcześniej, najczęściej znajduję się na oddziale SOR sama. Czasami spędzam tam długie godziny.
Oznacza to, że mogę być pozbawiona dostępu do jedzenia i nie znaleźć osoby, która mogłaby zdobyć dla mnie jakieś zdrowe jedzenie. Dlatego do plecaka biorę zawsze jakieś proste, pożywne i zdrowe przekąski, żeby nie opuścić żadnego posiłku podczas napadu migreny.
Najczęściej są to pełnoziarniste batoniki energetyczne, mieszanki orzechów czy inne podobne przekąski jakie mam w domu w tym czasie – coś co łatwo zabrać i nie jest zbyt kłopotliwe podczas jedzenia.
Zawsze dobrze mieć ze sobą butelkę wody (przynajmniej na czas oczekiwania w poczekalni, zanim zostanę przyjęta i podłączą mnie do kroplówki). Właściwe nawodnienie to dla mnie jeden z priorytetów, szczególnie kiedy zmagam się z bardzo silnym bólem.
Jeśli robicie tak jak ja i zabieracie z domu jakieś przekąski i wodę, pamiętajcie żeby powiedzieć pielęgniarce, lekarzowi i innym członkom personelu medycznego co przywieźliście ze sobą. Rodzaj spożywanych pokarmów i napojów może mieć wpływ na działanie zastosowanej terapii.
Zabieranie przyjaciół na SOR nie brzmi jak dobry pomysł, ale mówię tak tylko dlatego, że nigdy nie chcę czuć się obciążeniem dla innych ze względu na mój ból. Ciągnięcie kogoś na ostry dyżur do szpitala i zmuszanie go do siedzenia ze mną w poczekalni godzinami to proszenie o naprawdę dużą przysługę.
Niemniej jednak, zdarzyło mi się kilka razy, że dramatycznie potrzebowałam kogoś obok siebie w szpitalu. Ból był tak silny, a ja byłam tak załamana, że nie wyobrażałam sobie przejścia przez to doświadczenia bez wsparcia emocjonalnego i fizycznego.
Osoba towarzysząca mi na ostrym dyżurze, mogłaby także poprosić pielęgniarki i lekarzy o podanie mi jak najszybciej leku przeciwbólowego i ponaglać ich, kiedy czas mija, a lek wciąż nie został podany. Potem, mogłaby poprosić lekarza o podanie większej dawki leku, kiedy pierwsza dawka podana zgodnie z protokołem nie zadziałała (ponieważ nigdy jeszcze nie zadziałała).
Osoba towarzysząca mi na ostrym dyżurze, mogłaby także poprosić pielęgniarki i lekarzy o podanie mi jak najszybciej leku przeciwbólowego i ponaglać ich, kiedy czas mija, a lek wciąż nie został podany. Potem, mogłaby poprosić lekarza opodanie większej dawki leku, kiedy pierwsza dawka podana zgodnie zprotokołem nie zadziałała (ponieważ nigdy nie działa).
A co najważniejsze w takich sytuacjach, miałabym ze sobą kogoś kto podtrzymywałby mnie na duchu i wspierał kiedy czuję się całkowicie bezradna i boję się, że nie ma dla mnie żadnych skutecznych opcji i nigdy nie odczuję ulgi.
Lubię wysyłać SMS-y do moich przyjaciół cierpiących na migrenę kiedy mam ciężki dzień, a dzień spędzony na SOR kwalifikuje się do tej kategorii.
Czuję wtedy, że rozmawiam z kimś kto rozumie co to znaczy znaleźć się w szpitalu z powodu bólu migrenowego. To bardzo frustrujące doświadczenie. Świadomość, że nie jestem jedyną osobą z takim problemem jest bardzo pomocna dla mojego stanu psychicznego.
Jak wspomniałam już w artykule Cierpię na migrenę od 2013 roku: jak udaje mi się z nią funkcjonować?, uważam, że praca mentalna nad sobą to ogromna część mojej codziennej walki z migreną.
Oznacza to, że każdego dnia, 24 godziny na dobę, staram się pracować nad swoim nastawieniem psychicznym do życia z migreną. Dotyczy to również dni, kiedy muszę pojechać do szpitala na SOR.
Cały czas powtarzam sobie, że jestem w stanie poradzić sobie ze wszystkim. Dzisiaj pojawia się po prostu kolejne wyzwanie, które stawia mi migrena.
NPS-PL-NP-01000-07-2023