W celu poprawnego wyświetlania strony, prosimy o używanie nowszych przeglądarek internetowych takich jak np. Google Chrome lub Microsoft Edge.
Co ciekawe, nadal jednak nie towarzyszył mi lęk, stawiałem na działanie. Umówiłem się sam ze sobą – i polecam taką metodę, że nie czytam na temat choroby na forach internetowych, żeby się nie nakręcać emocjonalnie, tylko trzymam się tego, co zaleca lekarz. To mi ułatwiło metodyczne realizowanie planu: wyzdrowieć. Szukałem jak najszybszej możliwości rozpoczęcia leczenia skonsultowałem też diagnozę oraz rodzaj proponowanej terapii – u kilku specjalistów. Wszyscy byli zgodni: terapia hormonalna, a potem radioterapia.
Onkolog wyjaśnił mi, jak będzie wyglądało moje leczenie i na czym polegają jego kolejne etapy. Przede wszystkim więc, na początek terapia hormonalna. Jej celem jest obniżenie poziomu testosteronu, który ,,napędza’’ wzrost komórek raka prostaty. Kolejnym etapem miała być radioterapia, czyli zastosowanie promieniowania, które zniszczy komórki nowotworowe.
Zacząłem przyjmować terapię hormonalną – polega to na wstrzyknięciu leku podskórnie w przednią ścianę brzucha. Z niego uwalnia się hormon - na trzy miesiące. Otrzymałem też leki znoszące uciążliwe objawy wynikające z rozrostu prostaty. To zadziałało niezwykle szybko i skutecznie. Ulga pojawiła się w ciągu kilku dni… Poczułem się znacznie pewniej – problemy z oddawaniem moczu zredukowały się niezwykle wyraźnie... Szukałem też jak najszybszej możliwości przyjęcia radioterapii. Od innych pacjentów, z tzw. rozmów pod gabinetem, dowiedziałem się, że jest ośrodek blisko Warszawy, gdzie mógłbym wygodnie dojeżdżać. Są też inne, świetnie wyposażone, ale odleglejsze lokalizacje. Oferują nawet pacjentom hotel na czas leczenia. Ja jednak zawsze byłem domatorem i lubię mieć wszystko pod kontrolą – wybrałem opcję z dojeżdżaniem.
Wiem, że w zależności od oceny lekarza są też inne metody leczenia, w tym samym czasie raka prostaty zdiagnozowano u mojego szwagra, ale choroba była na innym etapie – jemu zaproponowano więc brachyterapię, czyli wszczepienie radioaktywnych „ziaren” bezpośrednio do prostaty, które emitują promieniowanie w miejscu nowotworu. W niektórych przypadkach można też skorzystać z nowych rozwiązań, jak immunoterapia, która stymuluje układ odpornościowy do walki z rakiem – o wszystkim decyduje jednak lekarz.
NPS-PL-NP-01343-12-24